Bicycle trip to Ireland, part 8. Today, short because general fatigue is getting bigger. On the seventh day (Friday) the trip from Dover is difficult because a lot of short downhill and driveways. Cycling up to 23:00 and overnight at the hotel. On the eighth day, passing through London (together about 60km) is one big nightmare. Continuous waiting at traffic lights, rushing and slowing down, traffic jams, pedestrians, tourists – the pace is very slow. Along the way, I walked into a long-lost cousin, who wonderfully hosted me at her appartment. A short visit and a long way to Wales, where I stayed for another night at my next cousin (what a lucky trip) and her family for the night. Behind London there are good road conditions, side wind and a few downpours. Let’s move on!


Wyprawa rowerowa do Irlandii, część 8. Dziś krótko bo ogólne zmęczenie coraz większe. Jeszcze siódmego dnia (piątek) podróż z Dover ciężka bo sporo krótkuch zjazdów i podjazdów. Jazda na rowerze do 23:00 i nocleg w hotelu. Ósmego dnia przejazd przez Londyn (razem jakieś 60km) to jeden wielki koszmar. Ciągłe czekanie na światłach, przespieszanie i zwalnianie, korki, piesi, turyści – tempo bardzo powolne. Po drodze wdtąpiłem do dawno niewidzianej kuzynki, która wspaniale mnie ugościła za co bardzo dziękuję. Wizyta krótka i w dalej w długą drogę do Walii, gdzie na nocleg zatrzymałem się u kolejnej kuzynki (co za szczęście w podróży) i jej rodziny na nocleg. Za Londynem warunki na drodze dobre, boczny wiatr i kilka ulew. Jedziemy dalej!

Stage#8